czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 6

- Głupie pytanie - krzyknął Eliot. Stella zaczęła dzwonić do znajomych. My zaś poszliśmy do salonu, który był połączony z kuchnią. Po dziesięciu minutach Stell przyszła z wiadomością, że przyjdzie około dwudziestu osób.
- Jesteście głodni? - zaczęła - niedawno zamówiłam pizze, powinna być jeszcze ciepła - dokończyła siadając obok Eliota.
- Nie dzięki,  ja i Jess dopiero co byliśmy w McDonalds. Mieliśmy taaakie cheeseburgery - Scott zaczął demonstrować wymiary.  Eliot, który właśnie sięgał po kawałek pizzy, odkręcił się i spojrzał na niego z rozbawieniem  wypisanym na twarzy.
- Wow. I co? Potrzebowałeś drabiny żeby go zeżreć? - Każdy wybuchł histerycznym śmiechem. Trochę minęło zanim wszyscy się uspokoili.
- Ok. O alkohol nie musimy się martwić, starzy mają zapełnioną całą piwniczkę
- Nie zorientują się, że czegoś brakuje?
- Coś ty - machnęła ręka.
Kiedy wybiła 20:00, goście powoli gromadzili się w budynku. Muzyka wylewająca się przez głośniki niosła się po ścianach. Pod stopami czułam drganie muzyki Wiley - Can You Hear Me
- No to zaczynamy imprezkę - jakiś chłopak krzyknął unosząc w górę butelkę wódki.
Stałam oparta o ścianę z plastikowym kubkiem pełnym procentów. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Lissę przechodzącą obok w towarzystwie Owena. Dosłownie na nim wisiała. Blond loki upięła w kunsztowny węzeł a na nogach miała parę czarnych szpilek. Jednak to prawda, że są razem.
Teoretycznie to nie można być zazdrosnym o kogoś z kimś się nie jest. No właśnie teoretycznie.
Żeby o tym więcej nie myśleć poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Scott siedział przy barze śniadaniowym.
- Co się tak gapisz? Wyobrażasz sobie, jak wyglądam nago? Radzę, żebyś odłożył te przyjemności na kiedy indziej.
Kilka osób w pomieszczeniu parsknęło śmiechem. Scott też prychnął, obdarzając mnie szerokim uśmiechem.
- Sam o tym zdecyduje Clark - puścił do mnie oko i się uśmiechnął.
- Ach tak?
- Moim zdaniem zawsze miło by było oglądać cię nago Clark - wtrącił ktoś z boku. Mój wzrok zatrzymał się na Owenie, który opierał się niedbale o ścianę.
- Pieprz się - rzuciłam
- To propozycja?
- Z tego co słyszałam, tobie nie warto nawet proponować - odgryzłam się
- Fiuu - uniósł brew - pyskata. Przewróciłam oczami i wyszłam do salonu
- Hej Jessie, chodź tu - krzyknęła Stella. Kiedy podeszłam bliżej Christian Ozera napełnił kubek i mi go podał. Przyjęłam drinka z uśmiechem.
Od czasu mojego przybycia do salonu wypiliśmy jeszcze więcej  i wygłupialiśmy się ponad wszelką miarę. Wygramoliłam się z ciasnego miejsca między Stellą a Christianem i usiadłam na kanapie. Pochyliłam głowę i obserwowałam znajomych jak badacz oglądający ciekawe okazy.
- Jess, skoczysz po alko? Bo się skończyło - przyjaciółka spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Okay, zaraz wrócę - uśmiechnęłam się lekko.
Zeszłam po schodach na dół. Stell nie kłamała. Piwniczka była wypełniona po brzegi różnymi gatunkami trunków. Wzięłam jedna butelką do ręki. Nagle za plecami usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Odłożyłam butelkę tam skąd ja wzięłam, odkręciłam się i zobaczyłam jego.  Owen stał z rękami włożonymi w kieszenie dżinsów.  Wyglądał na zrelaksowanego. Oparłam ręce na biodrach, starając się wyglądać groźnie, choć, prawdę mówiąc, po tej ilości alkoholu, jaką wypiłam, ogarniały mnie mdłości.
- Czego chcesz? 
- Ciebie - ironiczny uśmieszek miał przyklejony do warg. Powoli zaczął się do mnie zbliżać. Skrzyżowałam ręce przy czym prychnęłam z rozdrażnieniem. Stał wystarczająco blisko . Złapał mnie za ręke.
- Hej - rzuciłam - łapy precz od towaru.
Chłopak błysnał zębami ale nie puszczał mnie. Wyrwałam się z jego uścisku, ominęłam go i szybko wyszłam z piwniczki. Przez to wszystko zapomniałam o tym, by wziąć kilka butelek, ale teraz tam nie wrócę. Weszłam po schodach na górę. Drzwi do jednego z pokoi były uchylone. Weszłam do środka i ujrzałam Eliota i kilka innych chłopaków. Eliot właśnie stał przy oknie. W jednej ręce trzymał butelkę wódki a w drugiej kota Stelli. Minęła chwila zanim się zorientowałam co ten idiota zrobił.
- Eliot kurwa, czego wyrzuciłeś tego kota?
- Skurwysyn nie chciał powiedzieć dlaczego zabił ojca Simby - tłumaczył się. Zbiegłam na dół rozglądając się za Scottem. Ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Ta cała impreza powoli wymykała się z pod kontroli. Ludzi było znacznie więcej niż było zaplanowane. Nagle dostrzegłam Doyla  wychodzącego z łazienki. Podbiegłam do niego.
 - Scott zrób coś! Ta impreza wymknęła się z pod kontroli, ludzi jest znacznie więcej
- Zauważyłem. Dobra zaraz coś wymyślę - podszedł do wieży żeby ją wyłączyć. - Słuchajcie, sąsiedzi wezwali policje, za chwilę się tu zjawia - nie czekaliśmy zbyt długo. Po jakiś 15 minutach nie było nikogo oprócz naszej czwórki.  Eliota znaleźliśmy w pokoju Stelli. Zdążył już usnąć. Scott zniknął w pokoju gościnnym a ja zeszłam na dół. Było już po trzeciej, więc dowlokłam się do kanapy gdzie leżała już Stell i zasnęłam, zanim głowa opadła mi na poduszkę.

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 5

Obiad, który przygotowała pani Doyle był przepyszny. Kiedy skończyliśmy jeść, pomaszerowaliśmy razem ze Scottowskim do jego pokoju. Pierwsze co zrobiłam to położy łam się na łóżku.
- Słuchaj - zaczęłam - to co się wydarzyło przed obiadem ... - Nawet nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów. Tak naprawdę sama nie wiedziałam co to było. A przede wszystkim dlaczego w ogóle to zrobiłam - po prosty zapomnijmy o tym dobra? - Chłopak napotkał mój wzrok i się uśmiechnął.
- Ale o czym? Bo nie mam pojęcia o czym mówisz - położył się obok mnie. Leżeliśmy tak w kompletnym milczeniu dość długo. Oboje gapiąc się w sufit.
- Widziałem twoją twarz... - zaczął
- No trudno jej nie zauważyć jest centrum mojej głowy - odparłam rozbawiona.
- zabawne, ale mi chodzi o twoją reakcje na widok tego całego Owena, chyba nie byłaś zadowolona. Twoja reakcja była inna niż innych dziewczyn. Wyglądałaś tak, jakbyś zjadła coś nie świeżego -  wyszczerzył zęby w uśmiechu. - znasz go? - dodał przekręcając głowę tak, że teraz patrzył wprost na mnie.
- Można tak powiedzieć - zawahałam się - to przez niego zabrali mnie na komisariat - dokończyłam.
- Serio? Haha.
- Śmieszne naprawdę - przewróciłam oczami.
- A wiesz, że chodzi pogłoska, że dwa dni temu po szkole, spotkał się z Lissą, wiesz, tą blondyną z równoległej klasy i od tamtej pory widuje się ich razem
- Mało mnie to obchodzi - skłamałam. Tak naprawdę to bardzo chciałam go bliżej poznać. Ale nadal będę udawała, że mnie on kompletnie nie interesuje.
Pod wieczór Scott zaproponował, żebyśmy gdzieś wyszli. Lubiłam jego towarzystwo. Owszem był przystojny, zawsze mnie rozśmieszał, ale to dobry przyjaciel. Gdybym się za niego " wzięła " prawdopodobnie niedługo zniszczyła bym naszą przyjaźń. A tego nie chce.
- To gdzie idziemy?
- Hmm, może do McDonalda?
- Okay, bierz mnie na barana - Scott posłał mi jeden z tych swoich słodkich uśmiechów i wgramolił mi się na plecy.
- Prowadź wodzu - wskazał ręką na budynek do którego zmierzaliśmy.
- Jesteś idiotą - zaśmiałam się.
Zamówiliśmy po jednym cheeseburgerze i  po jednej dużej porcji frytek dla każdego. Kiedy wszystko wchłonęliśmy uzgodniliśmy, że wybierzemy się do Stelli, po drodze zaszliśmy po Eliota.
- Leliot! - zaczęłam krzyczeć pod jego oknem - Leliot!! - po raz kolejny i kolejny, ale na marne.
- Nie drzyj się tak, to i tak nic nie da. - Scott podniósł z ziemi kilka drobnych kamyków i zaczął rzucać jeden po drugim. Za dziesiątym razem mu się udało i w oknie pojawił się Eliot.
- Czego ? - krzyknął przez uchylone okno.
- Wyłaź to się dowiesz - odparłam. Długo nie czekaliśmy, za jakieś pięć minut Eliot już stał w drzwiach frontowych.
- Co chcieliście? 
- Nic, idziesz z nami do Stell? - zaproponował Scottowski
- Czemu nie - uśmiechnął się i podszedł do nas.
                                                                              ~ * ~
-  Hej - powiedziała Stell otwierając drzwi - dobrze się składa bo starzy wyjechali - puściła nam oczko. - więc jest pytanie, robimy hard  party w czwórkę czy jeszcze kogoś zapraszamy ?

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 4


Szłam chodnikiem kilka minut zanim doszłam do domu, gdzie mieszkał Scott. Drzwi otworzyła mi jego mama.
- Dzień dobry, jest Scotti? - uśmiechnęłam się lekko.
- Witaj Jessie, wejdź proszę - gestem zaprosiła mnie do środka - jest w swoim pokoju - dodała po czym skierowała się do kuchni. Weszłam po schodach na górę. Drzwi do jego pokoju były otwarte, włożyłam ręce w kieszenie spodni. Po cichu weszłam do pokoju. Scotti siedział na krześle przy biurku ze słuchawkami na uszach. Podeszłam do niego bliżej i zakryłam mu oczy dłońmi. Wzdrygnął się, sięgnął po słuchawki, żeby je ściągnąć a po chwili odkręcił się na krześle i teraz byliśmy zwróceni przodem do siebie.
- Niespodzianka - krzyknęłam siadając na łózko
- Hej Jess, co ty tu robisz?
- Przechodziłam obok i pomyślałam, że wpadnę - uśmiechnęłam się słodko
- Jasne, a tak serio ?
- Tak serio, to mi się nudziło - rozłożyłam się na łóżku - mogę u ciebie przenocować? - spojrzałam na niego błagalnie. Uśmiechnął się do mnie jak pobłażliwy starszy brat.
- Pójdę powiadomić mamę, że zostajesz na obiad
- Dzięki Scotti - wstałam z łóżka i objęłam go za szyję. Kiedy wyszedł odeszłam do okna. Było brudne. Scotti zawsze był bałaganiarzem, ale to to już przesada. Weszłam do łazienki i rozejrzałam się za jakimś płynem. Poszłam z powrotem do pokoju i zaczęłam mycie szyb.

* oczami Scotta *
Trochę zdziwiło mnie, że Jessie przyszła i chce zostać na noc. No ale ciesze się. Kiedy powiedziałem mamie, że ona zje z nami obiad, nie powiem ale chyba się ucieszyła. Chociaż z jej twarzy nie można było niczego odczytać. Kiedy wróciłem do pokoju Jess siedziała przy laptopie.
- Co to jest? - Wskazałem palcem
- To.... to jest okno
- Widzę. Dlaczego je umyłaś?
- Bo lubię czyste okna. Lubię przez nie wyglądać. A przyjemniej jest wyglądać przez umytą szybę niż przez brudną.
Podszedłem do okna i klepnąłem otwartą dłonią w lśniące okno.
- Zostaw to - rozkazałem, wskazując odcisk dłoni
- Zgoda. A dlaczego?
- Nie wiem. Nie muszę wiedzieć dlaczego. Ale jeśli zechce żeby ten ślad zniknął, sam go zmyję. Nie ruszaj go.
- Dobrze zostawię go, wezmę czerwoną szminkę i zrobię obwódkę w kształcie serca
Zaniosła się śmiechem, tak serdecznym, że straciła dech.
 

* oczami Jessie *
Tym to mnie zaskoczył. Klęknął przy moim krześle, więc jego głowa była trochę niżej od mojej.

Patrzyłam na niego z góry. Lewą ręką dotknęłam jego policzka i musnęłam wargami jego usta. Lekko, żeby się przekonać co zrobi. Zawahał się, ale nie odsunął. Oddał mi pocałunek. Miał ciepłe usta, łapczywe. Spróbowałam odpowiedzieć na jego zapał tym samym. Objęłam go ręką za szyję i zsunęłam się z krzesła przyciskając się do niego. Przytulił mnie, zaczął całować moją brodę, szyję, ucho. Nagle przerwał. Złapał mnie za ramiona, odepchnął lekko od siebie i przytrzymał ma odległość rąk.
- Co ty wyprawiasz ? - uśmiechnął się łobuzersko.
Po chwili do pokoju weszła jego mama.
- Obiad jest już gotowy...


poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 3

Moją pobudkę zawdzięczam promieniom słonecznym, które tańczyły po moim pokoju. Zazwyczaj śpię jak w jaskini z żaluzjami opuszczonymi w oknach mojej sypialni. Ale nie dziś. Wczoraj byłam tak zmęczona, że kompletnie o nich zapomniałam. Przekręciłam się na drugi bok, zakrywając głowę poduszką. Budzik zadzwonił. Próbowałam go ignorować, ale na marne. Odepchnęłam poduszkę i leżałam, mrużąc oczy. Przeciągnęłam się i leniwie zwlokłam się z łóżka. Podreptałam do łazienki. Strumień zimnej wody pod prysznicem przebudził i przywrócił mnie do żywych. Teraz czuje się o niebo lepiej. Wyszczotkowałam zęby po czym włożyłam niebieski sweterek z kołnierzykiem oraz szare dżinsy. Nałożyłam lekki makijaż a włosy ułożyłam w nieładnego koka. Po schodach zeszłam na dół do kuchni. Podeszłam do lodówki, gdzie czekała na mnie karteczka od rodziców, że już musieli wracać.
- Jak zwykle - mruknęłam do siebie. Wyjęłam karton mleka, płatki a z szafki nad zlewem wyjęłam małą miseczkę. Za nim usiadłam przy stole, zdałam sobie sprawę, że wcale głodna nie jestem. Wzięłam torbę i wyszłam z domu. Po chwili pod dom podjechała Stell. Wsiadłam do auta.
- Hej, czemu cie nie było wczoraj w szkole ? - zaczęła
- Hm, może dlatego, że zostawiliście mnie i zgarnęły mnie gliny? - rzuciłam z ironią na twarzy.
- Sorry, że tak wyszło
- Spoko, zresztą nieważne, możemy jechać? - uśmiechnęłam się i włączyłam radio. W głośnikach zaczęła rozbrzmiewać piosenka single ladies. Kiedy zajechaliśmy na parking w milczeniu weszłyśmy do szkoły. Wyjęłyśmy z szafek potrzebne książki na pierwszą lekcję i poszłyśmy do klasy. W ławce siedziałam ze Stellą, jak zwykle plotkowałyśmy. W połowie lekcji dyrektorka weszła do klasy, podeszła do naszego nauczyciela i szepnęła mu coś do ucha.
- Przerwijcie na chwilę pracę. Owen podejdź tu - skierował wzrok na drzwi, które się otworzyły a w progu stanął on. - To Owen Blue, nasz nowy uczeń, osiądź na wolnym miejscu - kiedy nauczyciel przerwał, wzrok chłopaka zatrzymał się na mnie, a na jego twarzy pojawił się ten sam uśmiech, kiedy go ostatni raz widziałam.
- Cholera - mruknęłam.
- Znasz tego przystojniaka? - szturchnęła mnie w ramie. Pan Norville, spojrzał na nas gniewnym wzrokiem.
- To może pan Blue usiądzie obok Panny Clark - usiadł za biurkiem.
- E, to miejsce jest zajęte jakby pan nie zauważył - odparłam.
- Trudno, Pana Cruz się przesiądzie - spojrzałam na Stell błagalnym wzrokiem.
- Sorry Jess - szepnęła i przesiadła się na miejcie przede mną. Owen położył swój plecak koło ławki i usiadł.
- Widzę, że jednak dotarłaś do domu - spojrzał na mnie z widocznym rozbawieniem w oczach. Nie odezwałam się, jedynie przewróciłam oczami i co jakiś czas zerkałam na zegarek, błagając w myślach by ta lekcja w końcu dobiegła końca.
Druga lekcja jaką mieliśmy było wychowanie fizyczne. Wkładałam właśnie absolutnie okropny strój gimnastyczny, składający się z jaskrawoniebieskich spodenek i nieco zbyt obcisłego białego podkoszulka.
Z racji tego, że w-f mamy razem z płcią przeciwną sala gimnastyczna podzielona jest na pół. Chłopcy na jednej połowie grali w kosza a dziewczyny na drugiej w siatkówkę. Nigdy nie lubiłam dużego wysiłku fizycznego, dlatego usiadłam na trybunach i obserwowałam co się dzieje.
Nie minęła chwila a obok usiadł Owen.
- Czego chcesz ? - spojrzałam na niego z ironią na twarzy.
- Porozmawiać - uśmiechnął się łobuzersko
- Ale ja nie chce z tobą rozmawiać rozumiesz? - krzyknęłam i przesiadłam się kilka krzesełek w bok. Kątem oka zauważyłam jak jakaś blond lalunia przysiada się do Owena.

* oczami Owena *
Może to nie był dobry pomysł, że ją wtedy zostawiłem. Ale to był tylko żart, przecież wróciła do domu. Zresztą nieważne. Obok mnie usiadła nawet ładna dziewczyna w blond włosach.
- Hej, usłyszałam jak rozmawiałeś z tamtą dziewczyną - spojrzała w stronę gdzie siedział Jess. Ta, usłyszała. To tak jakby powiedziała, że podsłuchiwała.
- Cześć, najwyraźniej nie chciała ze mną rozmawiać - odparłem.
- Wiesz, za to ja bardzo chętnie z tobą porozmawiam - przysunęła się bliżej.
- Okay, Owen - wyciągnąłem do niej rękę.
- Kim - odwzajemniła gest przy czym nachyliła się lekko odsłaniając dekolt. - Może chciałbyś się ze mną spotkać po szkole - uśmiechnęła się.
- Jasne - w sumie, można się trochę zabawić.


* Piątek po szkole *
Kiedy wróciłam do domu, w kuchni siedziała mama, przygotowując obiad. Weszłam do swojego pokoju, postanowiłam zrobić Scottowskiemu niespodziankę i złożyć mu nie zapowiedzianą wizytę. Może zostanę na noc? Nie wiem. Włożyłam do torby kilka potrzebnych rzeczy i zeszłam z powrotem na dół.
- Gdzie idziesz zaraz będzie obiad
- Nie jestem głodna, idę na spacer. Pa - rzuciłam wychodząc z domu.

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 2

Odczekaliśmy w ciszy trochę czasu aż wszystko się uspokoiło. W głowie nadal mi się kręciło, oparłam się o drzewo i przymknęłam powieki. Owen przykucnął i obserwował co się dzieje.
- Dobra możemy iść - wstał zza krzaków. Nie chętnie otworzyłam oczy, obraz nadal był lekko rozmazany. Dołączyłam do Owena. Szliśmy w ciszy dobre dwadzieścia minut, nagle chłopak gwałtownie się zatrzymał.
- Co się dzieje? - zatrzymałam się w pół kroku. - Gliny?
- Ciiii - odwrócił się i przytknął mi palec do ust. Nagle ni stąd ni zowąd wjechał nieznajomy samochód i zahamował tuż przed nami.
- Wsiadaj - rzucił ktoś zza kierownicy. Owen otworzył drzwi pasażera  i wsiadł do samochodu.
- Ruszaj Mac - Nieznajomy odpalił silnik.
- Hej ! - krzyknęłam.
- Przykro mi mała - na twarzy Owena pojawił się łobuzerski uśmiech - Tu się pożegnamy.
- Jaja sobie robisz?!  Jak mam niby wrócić do domu?!
- To już nie mój problem - zaśmiał się, kiedy samochód ruszył. Stałam jak zamurowana patrząc na oddalający się samochód.
- Nie wiem gdzie jestem, nie mam przy sobie telefonu - spojrzałam w dół - nie mam nawet jednego buta - przeczesałam palcami włosy - i na dodatek mówię sama do siebie. Świetnie.
Naglę coś się poruszyło, usłyszałam warkot silnika i zza drzew ponownie wyjechał samochód. Kierowca zwolnił.
- Stać policja - krzyknął.
- Cholera 

Zatrzymali mnie na komisariacie na noc, ponieważ rodzice nie mogli przyjechać od razu. Rano obudziłam się na niezłym kacu. Odebrano mnie przed południem.
Kiedy zajechaliśmy pod dom od razu skierowałam się w stronę drzwi.
Weszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyjęłam butelkę soku pomarańczowego.
- Mówiłam ci tyle razy, żebyś korzystała ze szklanek - rzuciła mama wchodząc do domu.
- Okay - odparłam wchodząc po schodach. Weszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam to wyciągnęłam się na łóżku, byłam strasznie zmęczona, więc szybko zasnęłam.
Gdy się obudziłam, zegarek nad łóżkiem wskazywał godzinę 16. Spałam tak długo a czuję się jak bym dopiero zasnęła.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Masz zamiar spać cały dzień?
- Spadaj - powiedziałam to bardziej do siebie niż do mamy.
- Słucham? 
- Tak mamo, taki mam zamiar - zakryłam głowę poduszką.
- Wykluczone, trawnik sam się nie wykosi
- Przecież mamy ogrodnika?
- Nie, już nie mamy, wstawaj - usłyszałam jak schodzi po schodach na dół.
- Masakra - zwlokłam się z łózka i podreptałam do łazienki trochę się ogarnąć.

Koszenie trawnika zajęło mi kilka godzin, więc zdołałam zjeść kolację i poszłam do swojego pokoju by znów położyć się wygodnie na moim łóżku i zasnąć .


poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 1

-Jessie!
Ktoś szarpnął mnie za ramię.
- Jessie, wstawaj!
Obudziłam się. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam moją mamę jak zwykle elegancko ubraną
- My już jedziemy, wrócimy za kilka dni - powiedziała  kierując się w stronę drzwi.
- Ta, spoko. - odpowiedziałam zaspanym głosem.
- Tylko nie spóźnij się do szkoły - rzuciła wychodząc z pokoju. Kiedy drzwi się zamknęły złapałam poduszkę i zakryłam nią twarz, zasłaniając oczy przed światłem przebijającym się przez żaluzje.  Niestety nie dane mi było długo spać. Budzik zadzwonił punktualnie o 7.30
Leniwie zeszłam z łóżka i skierowałam się na drugi koniec korytarza do łazienki , by wziąć prysznic. Weszłam do kabiny, chłodnawa woda odrobinę pobudziła mnie do życia. Gdy skończyłam, owinęłam się dokładnie ręcznikiem a włosy dokładnie rozczesałam i wysuszyłam. Nałożyłam lekki makijaż. Wróciłam do pokoju otworzyłam szafę i włożyłam na siebie pierwsze lesze ciuchy.
Po schodach zeszłam na dół do kuchni. Otworzyłam lodówkę, sięgnęłam po sok pomarańczowy, upiłam łyk i włożyłam drugie śniadanie do torby.
Pod dom podjechał znany jeep Scotta. Na siedzeniu pasażera siedział Eliot. 
- Wskakuj mała - rzucił Eliot wystawiając głowę za szybę
- Cześć Leliot - uśmiechnęłam się przy czym usiadłam na tylnim siedzeniu i trzasnęłam mocno drzwiami.
- Ej, ej delikatnie - zbeształ mnie Scott
- Hej Scotti - Uśmiechnęłam się słodko. (...)

Pierwsze lekcje zadziwiająco szybko zleciały, w porze na lunch razem ze Stellą poszłyśmy w stronę stołówki. Przy stoliku siedzieli już Scott i Eliot. Usiadłyśmy na przeciwko nich. Wyjęłam z torby opakowanie z drugim śniadaniem. Zajrzałam do środka.
- Leliot co powiesz na małą wymianę? Dam ci banana za jabłko - spojrzałam na niego błagalnie.
- Rozważę twoje podanie. Hmmm. Nie - uśmiechnął się łobuzersko. Scott, który wbił zęby w swoje jabłko, obserwował nas z rozbawieniem.
- Frajer - rzuciłam wyjmując kanapkę z torebki.
- Hej, może wybierzemy się dziś na imprezę nad jeziorem? - zaproponowała Stella.
- Może być - odparł Scott. Przez resztę lunchu gadaliśmy o wszystkim i o niczym (...)

Po szkole razem ze Stellą pojechałyśmy do mojego domu.
- Kiedy twoi starzy wracają?
- Nie wiem, matka mówiła, że gdzieś za kilka dni - odpowiedziałam kładąc się na kanapie przed telewizorem.
 Obejrzałyśmy jakiś talk-show i już trzeba było zacząć szykować się na imprezę. Po schodach weszłyśmy do mojego pokoju. Skierowałam się w stroną szafy. Wybrałam ciemne spodenki z wysokim stanem, białą bokserkę i czerwoną koszulę w kratę, a z półki wyjęłam czarne vansy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Stella również założyła spodenki z wysokim stanem, lekko poprzecierane, do tego luźną podkoszulkę. Z dołu dobiegły nas głosy Scottiego i Eliota.
- Ile mamy na was czekać, zacne dziewoje - krzyknął Eliot.
- Już schodzimy - krzyknęłam schodząc po schodach.
Scott czując się jak u siebie podszedł do barku i wyjął z niego trzy butelki whiskey i dwie butelki jacka Danielsa, uniósł je w górę.
- To możemy już jechać.
Wyszliśmy z domu i wszyscy wpadli do auta. Miejsce gdzie miała się odbyć impreza była nie całe dwa kilometry stąd. Dojazd zajął nam nie więcej niż 20 minut. Przy ognisku stało mnóstwo ludzi, flirtowali, tańczyli, świetnie się bawili. Na niebie pojawiały się już pojedyncze gwiazdy, muzyka była głośna a od czasu do czasu dało się usłyszeć wybuchy śmiechu.
Zaparkowaliśmy i wysiedliśmy z auta. Chłopaki gdzieś zniknęli, Stella pobiegła tańczyć, więc usiadłam w bezpiecznej odległości od ogniska.
- Oto nektar bogów - powiedział jakiś chłopak i podał mi zimną, oszronioną puszkę.
- Dzięki - Chłopak usiadł obok mnie.
- A my się chyba nie znamy, Owen - uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Jessie - uścisnęłam jego dłoń. - na zdrowie - trąciłam jego puszkę i nie odrywając ust, wypiłam niemal jedną trzecią zawartości. Tak naprawdę nie za bardzo lubię ten gorzki smak, ale drugie piwo poszło już całkiem łatwo. W całym ciele czułam przyjemny chłód, wszystko dookoła nieco zaczęło się rozmywać. Usta układały się w uśmiech bez żadnego powodu.
- Zrób sobie podwójną przyjemność - Owen podał mi skręta.
Zapaliłam go, wciągnęłam dym i wstrzymałam oddech, walcząc z odruchem kaszlu oddałam skręta jego właścicielowi. Roześmiałam się radośnie patrząc dookoła. Sięgnęłam po kolejne piwo, ogarnęła mnie niesamowita radość. Nagle ktoś zaczął krzyczeć
- Zbieramy się kurwa, gliny jadą ! - wsiadł do samochodu ze swoją ekipą i odjechał.
Co się dzieję? I gdzie do cholery podziewają się Stella, Eliot i Scott? Mam mętlik w głowie. Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię.
- Ej złotko zbieraj się, no chyba, że chcesz znaleźć się na komisariacie - Teraz przy świetle lamp samochodowych, mogłam bardziej się przyjrzeć Owenowi. Wysoki, dobrze zbudowany, ze zniewalająco ślicznym uśmiechem i gęstą, ciemną czupryną. - Halo, idziesz czy zostajesz? - dodał po chwili. Kiedy wstałam w głowie zaczęło mi się kręcić.
- Dobrze się czujesz?
- Bywało lepiej - odparłam. Nim zdołał odpowiedzieć zza krzaków wyjechał policyjny radiowóz.
- Kurwa, w nogi ! - krzyknął a ja poczułam silne szarpnięcie. Biegłam tak szybko jak mogłam.
- Czekaj ! - krzyknęłam i zwolniłam.
- Na co? Kurwa rusz się !
- Ja pierdole, zgubiłam buta - po piętach deptała nam policja.
- Chuj z butem, chodź. Schowamy się w tamtych krzakach
__________________--
CZYTASZ = KOMENTUJ !

Początek.

    Nazywam się Jessie Clark, mam 16 lat i wraz ze swoją na pozór wspaniałą rodziną mieszkam na jednej z bogatszych dzielnic w Spokane. Jestem jedynaczka i nie przeczę dobrze mi z tym.
 Kilka razy zdarzyło się, że rodzice musieli odebrać mnie z komisariatu. Drobne wykroczenia. Wagary i czasem mała kradzież. Nie obyło się bez gadki typu
" jesteśmy oburzeni twoim zachowaniem ", " Dlaczego to zrobiłaś, przecież razem z ojcem staramy się byś miała wszystko " Bla bla bla.
Rodzice mają swoją własną firmę, dzięki temu dużo czasu spędzają poza domem. W dzieciństwie było podobnie. Ciągłe wyjazdy, co raz inna opiekunka.. Kiedy rodzice wracali, zawsze kupowali mi nowe zabawki, gadżety itp. jakby to miałoby mi wynagrodzić brak czasu rodziców dla własnego dziecka.
     Brak dyscypliny spowodował, że robię co chce i kiedy chce. Po wyrzuceniu mnie z prywatnej szkoły, rodzice zdecydowali, że pójdę do publicznej. I za to im dziękuję, bo tu poznałam swoich przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. 
                                                                     Stella Cruz
  jest wysoką blondynką, miła, spokojna lecz to tylko pozory. Lubi imprezować  ma dużo spontanicznych pomysłów.
                                                                     Scott Doyle
 wysoki z gęstymi ciemnymi włosami. Jest typem bad boya, ale można powiedzieć, że jest najrozsądniejszy z naszej czwórki.
                                                                     Eliot Grey
wysoki brunet, również typ bad boya, ale już nie taki rozsądny jak nasz Scotti. Zazwyczaj jest spokojny, ale łatwo można go sprowokować. Lubi dobrze zabalować, przed nim nie ma rzeczy niemożliwych. Ale najważniejsi są dla niego przyjaciele


_____________________________

Wiem, że to początek i nic się nie dzieję, ale moglibyście napisać swoją opinię ;)
Bardzo proszę, CZYTASZ = KOMENTUJ ;)